środa, 9 lipca 2014

Alternatywne zakończenie

Od autorki: Odkąd tak wielu z Was była nieszczęśliwa z powodu zakończenia lub marzyła o innym, zdecydowałam się je zrobić. Mam nadzieję, że to sprawi, że będziecie szczęśliwi i będziecie mogli kontynuować swoje życie bez utonięcia we łzach ... I jeśli ktoś z Was się nie domyślił, to jest zamiast ostatniego rozdziału (nie zamiast epilogu, tylko 26 rozdziału). Czyli właściwie to jest rozdział 26, w którym może się wiele zmienić... Może. Okej, przepraszam, przeczytajcie jeśli chcecie, jeśli nie przeczytacie też niczego nie stracicie. Nie jest to część historii, jest to jedynie dodatkowa część... ok, już przestaję.

Harry's POV
Kiedy Louis szedł do łazienki już wiedziałem, że coś jest nie tak. Mogłem zobaczyć to w jego twarzy, a ta wyglądała po prostu źle. Coś było na prawdę nie tak. Kiedy Louis był w łazience przez niemal godzinę zdecydowałem się tam pójść i sprawdzić co z nim.
Drzwi były zamknięte, a ja pukałem, ale kiedy nie uzyskałem żadnej odpowiedzi ani nie mogłem usłyszeć ze środka żadnego dźwięku, zacząłem w środku panikować. Wbiegłem do sypialni, którą zajmowaliśmy podczas wizyty w hotelu i wziąłem ze sobą małą monetę. Spróbowałem nią otworzyć drzwi, ale moje ręce się trzęsły, a po twarzy spływały łzy. Byłem tak cholernie przerażony.
Kiedy drzwi wreszcie się otworzyły, wszedłem do środka i krzyknąłem kiedy go zobaczyłem. Louis. Siedział tam na podłodze, krew spływała z cięć i wiedziałem, że próbował ze sobą skończyć, krzyknąłem próbując otrzymać reakcję.
- Kocham cię - wyszeptałem i zobaczyłem mały uśmiech pojawiający się na jego ustach. Usłyszałem zbliżające się kroki i krzyknąłem aby wezwali karetkę.
Niedługo potem pogotowie dostało się tutaj, ale trwało to wystarczająco długo abym ja zaczął panikować, a chłopcy płakać i krzyczeć na siebie nawzajem.
Pojechałem karetką nawet pomimo tego, że nie byłem rodziną, płakałem mocniej kiedy widziałem jak opiekują się Louisem i podłączają różne medyczne sprzęty utrzymując go żywego. Nie mogłem uwierzyć, że on próbował popełnić samobójstwo. Mój Louis. Jedyny, którego kochałem i zastraszałem tak okropnie. Ostatecznie uderzyło we mnie, że prawdopodobnie próbował to zrobić przez mnie. To ja sprawiłem, że chciał umrzeć i to tylko dlatego, że nie mogłem kontrolować swoich uczuć i wybrać, która strona jest zła. Bo popełniłem wielki błąd.
***
Wiele godzin później usiedliśmy w szpitalnej sali Louisa i słuchaliśmy jego wyjaśnień i dlaczego to zrobił. Również opowiedziałem mu swoją część historii... Nie mogłem powiedzieć, że między nami było w porządku, ale właściwie nienawidził mnie aż tak bardzo.
Simon przyszedł trochę później i zadecydował, że One Direction powinno zrobić sobie małą przerwę, a Louis powinien pójść na odwyk żeby wyzdrowieć psychicznie i żeby nauczył się żyć z szumami, o których niedawno się dowiedzieliśmy.
***
Ciężko było być daleko od Louisa i nie trzymać się z zespołem. Ale siedem miesięcy później wszystko minęło i Louis został wypuszczony do domu. Rozmawialiśmy codziennie i chłopak mi przebaczył. Na prawdę przebaczył, zajęło mu to chwilę, ale zrobił to, a ja nie mogłem być szczęśliwszy.
Jasne, że nadal musieliśmy popracować nad wieloma rzeczami i wiedziałem, że nigdy nie będzie między nami tak samo, ale to w porządku, bo to nasza nowa szansa. Szansa dla mnie na naprawienie tego co zrobiłem źle.
Louis już wiedział o moich uczuciach, ujawnił mi również swoje, ale nie był na razie gotowy żeby mi wystarczająco zaufać. I było to w porządku, bo wiedziałem, że ostatecznie tak się stanie.
***
Niemal rok po powrocie Louisa po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Właściwie to po raz pierwszy, który coś oznaczał, całowaliśmy się już wcześniej, ale wzięliśmy to za pijackie pomyłki. Ten raz był inny.
Byliśmy cały dzień na plaży, bez chłopaków i w jednej sekundzie rozmawialiśmy, a w następnej się całowaliśmy. To było niesamowite i mogę śmiało powiedzieć, że oboje byliśmy szczęśliwi. Oboje czekaliśmy na to długo.
Nie ma znaczenia jak wielki bałagan narobisz, jeśli jesteś tutaj aby go naprawić i nauczyć się na swoich błędach. Jeśli popełnisz błąd, napraw go. Będzie to trwało i będzie trudne oraz prawdopodobnie bardzo bolesne, ale na końcu okaże się, że było warto. Tylko dlatego, że raz zrobiłeś coś źle, nie oznacza to, że wszystko jest zniszczone, bo jeśli wrócisz do punktu, w którym widzisz, że popełniłeś błąd, zrozumiesz go, musi zostać naprawiony. Musisz próbować do skutku.
Koniec (2)

Macie tutaj swój happy end. Teraz możecie wszyscy wyobrażać sobie ich późniejsze, szczęśliwe życie. Mam nadzieję, że Was się podobało, a jeśli tak to możecie podziękować @SarinaWilliams, bo bez niej bym tego nie napisała. Nie powiem, że jestem z tym szczęśliwa, ale mam nadzieję, ze tyle starczyło żeby naprawić Wasze połamane serca. 
A potem autorka podała inne alternatywne zakończenie, więc mam pytanie czy chcecie żebym je również przetłumaczyła. Od razu mówię, że go nie czytałam, ale jeśli będziecie chcieli to przeczytam i przetłumaczę. Wszystko zależy od Was. Piszcie w komentarzach co o tym myślicie, co myślicie o tym ficku, moim tłumaczeniu albo nawet co jedliście na obiad, po prostu chcę zobaczyć ile osób dotrwało do końca razem ze mną. Więc błagam, komentarz o dowolnej treści mnie zadowoli. Zaczynaliśmy z 29 komentarzami, będzie więcej?
Dziękuję bardzo, że tak wiele z Was komentowało przez cały czas, że tweetowaliście pod naszym hashtagiem #worthlesspl i w ogóle że byliście. Na tą chwilę jest 5468 wyświetleń i 480 komentarzy (!) za co bardzo bardzo bardzo dziękuję, bo nie spodziewałam się, że przez ten niecały miesiąc to ff zdobędzie taką popularność.
A teraz ostatnia sprawa. Po powrocie z Tunezji (wyjeżdżam 17.07 a wracam 01.08) mam zamiar zabrać się za inne tłumaczenie i mam dwie propozycje. Albo How To Save I Life albo 27 Minutes Beauty and The Geek. Przetłumaczyłam opisy obu i do mojego powrotu chciałabym żebyście zdecudowali, którego ficka chcecie żebym tłumaczyła. Jeśli wyrazicie taką chęć mogłabym tłumaczyć oba jednocześnie, ale wtedy musielibyście się liczyć z tym, że rozdziały by były np raz w tygodniu, czasem częściej, czasem rzadziej. Wybór należy do Was, a ja dalej nie zanudzam. Enjoy x 

How To Save A life (Jak ocalić życie) 14 rozdziałów - prolog - epilog


"Where did I go wrong, 
I lost a friend 
Somewhere along in the bitterness 
And I would have stayed up with you all night 
Had I known how to save a life"*

Harry Styles zdaje się być szczęśliwym chłopakiem. Sława, fortuna i wszystkie te dziewczyny, które mógłby mieć gdyby zechciał. Ale za zamkniętymi drzwiami, jest rozbity. Jest rozbity w środku i żadna ilość miłości lub cierpliwości nie mogłaby go naprawić.
Kiedy nie może zwrócić się do rodziny, nie może zwrócić się do chłopców, potrzebuje miejsca, do którego może się udać ze swoją złością i depresją. Założył bloga na stronie zwanej Tumblr, gdzie nikt nie wie kim jest. Nikt nie oczekuje, że jesteś kobieciarzem czy wzorem jeśli nie wiedzą, że właściwie jesteś Harrym Stylesem.
Louis nie ma pojęcia dlaczego Harry tak dużo czasu spędza w swoim pokoju. Nie ma pojęcia dlaczego Harry zawsze nosi bardzo wąskie spodnie zamiast luźnych, które wie, że chłopak uwielbia. Ale co stanie się kiedy Louis przyjdzie zapytać Harryego o coś i znajdzie jego Tumblra otwartego?
Jak to zniesie? Jego najlepszy przyjaciel prowadzi nie tylko sekretne życie online, ale również ukrywa depresję i krzywdzi się na tak wiele sposobów. Louis nie może z nim porozmawiać, więc robi to co uważa za właściwie.
Zakłada bloga i pisze do Harrego anonimowe wiadomości. Harry rankami zaczyna być weselszy i nawet znów zaczyna się uśmiechać. Ale co stanie się kiedy ci dwaj się w sobie zakochają, ale Harry nie wie, że 'CleverUsername'** jest jego najlepszym przyjacielem?
Czy z miłością, dramatem, nienawiścią i depresją ktoś może być szczęśliwy z osobą, którą kocha? I najważniejsze, czy Louis nauczy się jak ocalić życie?

*The Fray - How To Save A Life
**'Mądra Nazwa Użytkownika' zostawiłam w oryginale, bo lepiej brzmi niż po polsku.

27 Minutes (27 minut) 31 rozdziałów - prolog - epilog

Ostatecznie tego wszystkiego stało się dla Louisa za dużo do zniesienia. Kłamstwa, udawane związki i udawane uśmiechy.
Fani mieli rację. Zawsze mieli rację. Louis kocha Harrego, ale na niego nie zasługuje. Ma dość i nie chce już dłużej żyć tym udawanym życiem.
- Mieliście rację... Wszyscy mieliście rację. Każde spojrzenie, każdy subtelny dotyk... Mieliście rację.
Czy to co wyszeptał na video czacie po raz ostatni i powiedział światu to co już wiedzieli będzie wystarczające żeby Harry zrozumiał znaczenie słów Louisa?
- Przez następne... 27 minut powiem wam prawdę. Każdą najmniejszą część... Ale 27 minut jest całym czasem, który został zanim powiem do widzenia.

I jak Wam się podobają? Jestem taka zajarna, że to Wy wybierzecie ficka, którego będę tłumaczyć. Oba są cudowne aczkolwiek 27 minut jeszcze nie skończyłam xD Czekam na Waszą decyzję tutaj lub pod naszym hashtagiem, który pisze tutaj po raz ostatni #worthless
Edit: Drugim fickiem, którego Wam proponuję nie może być 27 minutes, bo dostałam info, że już jest przetłumaczony, będzie Beauty and The Geek (Piękny i Kujon) 17 rodziałów - prolog - epilog :
Harry Styles jest najpopularniejszym gościem w szkole. Ma mnóstwo przyjaciół i wszyscy go kochają.
Louis Tomlinson jest szkolnym frajerem, tym który siedzi sam w bibliotece i się uczy.
Pewnego dnia, przyjaciel Harrego wyzywa go aby zlitował się nad biednym frajerem, zafundował mu przemianę i sprawił, że Louis Tomlinson, szkolny frajer, stanie się jednym z najpopularniejszych gości w szkole.
Ale częścią wyzwania... nie było zakochanie się w kujonie.

DZIĘKUJĘ ZA WASZĄ OBECNOŚĆ ♥

wtorek, 8 lipca 2014

Epilog

Minęło pięć lat od kiedy młoda gwiazda popu, Louis Tomlinson, została znaleziona martwa w łazience w Anglii. Młodzi przyjaciele i rodzina chłopaka byli i nadal są wyniszczeni przez jego śmierć. Nikt nie zna prawdziwego powodu samobójstwa, a nowe teorie tworzone się przez fanów każdego dnia.One Direction rozpadło się krótko po śmierci ich przyjaciela i wszyscy pracują teraz nad innymi rzeczami i żyją własnymi życiami. Chłopcy nadal są dobrymi przyjaciółmi, ale ciężko jest im rozmawiać bez wspominania starych dziejów ich zespołu.
Harry Styles był tym, który zniósł śmierć przyjaciela najgorzej, trafił na odwyk i został wypuszczony w zeszłym roku po trzech latach przebywania tam. Odmawiał mówienia o Louisie i nie powiedział nawet słowa prasie lub fanom od kiedy okryli, że Louis jest martwy.
Loczek obwiniał się o samobójstwo przyjaciela. Harry stał się inną osobą po tej lutowej nocy w 2013 roku, stracił światło i powód do życia. Ale młody mężczyzna nadal nie może znaleźć odwagi aby zakończyć to wszystko.
Również rodzina Louisa nie rozmawiała z prasą o śmierci ich syna/brata, a wszystkie konta twitterowe zostały zawieszone.
Reszta chłopców z zespołu wypowiedziała się na temat kolegi z zespołu i powiedziała światu, że Louis rzeczywiście był przez chwilę nie w formie, ale nigdy nie sądzili, że było to tak poważne. Nikt z wyjątkiem Louisa nie wie co czuł, bo chłopak nie rozmawiał o tym ze swoimi przyjaciółmi. Louis był typem osoby, która nie chce w okół siebie zamieszania i woli zatroszczyć się o siebie i innych. Ale nigdy nie pozwolił nikomu zatroszczyć się o niego ani nie poprosił o pomoc. Myślał, że będzie w porządku kiedy sam się sobą zajmie.Chłopcy powiedzieli również, że gdyby wiedzieli o jego depresji na pewno coś by z tym zrobili, a teraz jest im bardzo przykro, że odszedł.
Nie było wielką niespodzianką, że kolejne trzy lata później Harry Styles został znaleziony martwy po przedawkowaniu słynnego narkotyku, heroiny. Chłopak miał myśli samobójcze od śmierci Louisa. Śmierć Harrego została ciężko odebrana przez jego przyjaciół, ale żaden z nich nie był nią zaskoczony. Dziewczyny z całego świata krzyczały i płakały za swoimi zmarłymi idolami. Nikt nie rozumiał, że powodem, iż chłopcy się zabili była ich wzajemna miłość. Było o tym mnóstwo teorii, to oczywiste, ale nikt nie odważył się tego powiedzieć. Dwójka teraz martwych chłopaków wiedziała, że kocha tego drugiego, ale nie miała pojęcia, że czują do siebie to samo. Największym pytaniem jest, czy jeśli któryś zrobiłby pierwszy krok i powiedział, że kocha drugiego, zakończyłoby sie to wszystko inaczej? Tym razem mieliby słodką rodzinę i byli prawdziwie w sobie zakochani?
Nikt sie tego nie dowie, bo teraz jest już za późno.
Jedyne co nam zostało jest nadzieja, że kiedyś, gdzieś odnajdą drogę żeby być razem i będą mieli swoje własne szczęśliwe zakończenie. Razem.
Czasem nie chodzi o kochanie osoby, która tą miłość odwzajemnia. Czasem chodzi jedynie o zrobienie kroku i uświadomienie drugiej osoby. Czasem to jest to co trzeba zrobić aby ocalić życie.
Koniec.

Smutny epilog, ale bardzo przyjemnie mi się go tłumaczyło i uważam, że wyszło mi to najlepiej z całego ff.
Postanowiłam wrzucić najpierw epilog żeby zakończyć wszystko ładnie i tak jak autorka napisała, to co dodam następne to nie jest część tej historii, jedynie coś napisane na życzenie co ona zrobiła wbrew sobie. Epilog pojawia się teraz, bo jutro będę zajęta i nie będę miała czasu go wrzucić. Alternatywne zakończenie pojawi się 10.07. ok 16 i dodam tam opisy dwóch ff's, które mi się podobają, a Wy zadecydujecie, które mam tłumaczyć po powrocie z Tunezji :) 
Piękne ff dobiegło końca. Zostawiam Was z Waszymi myślami.
#worthlesspl

Rozdział dwudziesty szósty

Harry's POV 
Kiedy Louis szedł do łazienki już wiedziałem, że coś jest nie tak. Mogłem zobaczyć to w jego twarzy, a ta wyglądała po prostu źle. Coś jest na prawdę nie tak. Kiedy Louis był w łazience przez niemal godzinę zdecydowałem się tam pójść i sprawdzić co z nim.
Drzwi były zamknięte, a ja pukałem, ale kiedy nie uzyskałem żadnej odpowiedzi ani nie mogłem usłyszeć ze środka żadnego dźwięku, zacząłem w środku panikować.
Krzyknąłem głosem przepełnionym emocjami żeby otworzył drzwi. To przerażające. Jeszcze nigdy w życiu nie byłem tak przestraszony. Jestem przerażony i czuję coś, co nie może wróżyć nic dobrego. Wbiegłem do sypialni, którą zajmowaliśmy podczas wizyty w hotelu i wziąłem ze sobą małą monetę. Spróbowałem nią otworzyć drzwi, ale moje ręce się trzęsły, a po twarzy spływały łzy. Jestem tak cholernie przerażony.
Kiedy drzwi wreszcie się otworzyły, wbiegłem do środka i krzyknąłem kiedy go zobaczyłem. Louis. Siedział tam na podłodze, bez życia, z żyletką przed sobą i krwią spływającą z cięć na jego rękach. Miał na wpół otwarte oczy i szeroko otwarte usta. Był blady. Podbiegłem szybko sprawdzić jego puls.
Trzęsącymi się rękami i z paniką ogarniającą moje ciało szukałem pulsu. Ale nie mogłem go znaleźć. Wypuściłem drżący oddech zanim spróbowałem ponownie. I jeszcze raz. Ale nie znalazłem go.
- Kocham cię, Louis. Proszę wróć! Nie zostawiaj mnie! Wróć do mnie! Louis!
Nie ruszał się, a ja płakałem tak strasznie. Przyjrzałem się jego białej twarzy i zobaczyłem, że jego oczy były teraz całkiem zamknięte, a na ustach gościł mały uśmiech.
Nie rusza się. Nie oddycha. Nie żyje.
Krzyknąłem i szybko usłyszałem prędkie kroki zbliżające się do łazienki. Usiadłem tam, obok mojego teraz martwego przyjaciela, miłości mojego życia, płakałem i krzyczałem. W końcu Liam, Niall, Zayn i Paul oraz inny mężczyzna, którego imienia zapomniałem wbiegli do środka, usłyszałem jak wciągali powietrze kiedy zobaczyli mnie i Louisa na podłodze.
Słyszałem, że jeden z nich krzyczał, ktoś płakał, a jeszcze ktoś inny dzwonił na pogotowie. Ale już jest za późno.
Louis nie żyje i nie można już nic zrobić aby go uratować. Zniknął. Mój najlepszy przyjaciel nie żyje. Mój najlepszy przyjaciel popełnił samobójstwo. Jestem zakochany w moim martwym najlepszym przyjacielu.
Louis zginął i zabrał ze sobą część mnie.
Kilka minut lub godzin później, nie byłem w stanie stwierdzić, mężczyźni w uniformach wbiegli do łazienki. Zabrali mnie od Louisa. Zabrali go. On mnie zostawił. Louis mnie zostawił. On mnie do kurwy zostawił.
On zginął. Louis nie żyje.
Nie ważne ile razy o tym myślę nadal nie mogę w to uwierzyć. Louis nie może być martwy. On nie... on nie mógł mnie zostawić. Nie powinien. Ale zrobił to. Zostawił mnie. On nie żyje. Nie ma go.
Mężczyźni posłali nam współczujące spojrzenia zanim z Louisem opuścili pokój.
Nie zauważyłem nawet, że ktoś mnie trzymał albo że stałem dopóki kolana się pode mną nie ugięły i nie upadłem na podłogę. Nie byłem świadom czegokolwiek co działo się w okół mnie kiedy krzyczałem i płakałem. Ale nic co zrobię nie przywróci Louisa. On zniknął i nigdy nie wróci.
Po chwili zobaczyłem Nialla leżącego na podłodze i płaczącego z Liamem trzymającym go i trzęsącym się, co sprawiło, że byłem pewien, iż on również płakał. Zayn stał z bezimiennym i płakał boleśnie.
Spojrzałem w miejsce gdzie wcześniej był Louis, ale teraz była tam jedynie krew. Miałem krew na rękach przez szukanie jego pulsu. Mam na rękach krew Louisa. I to w więcej niż jednym znaczeniu. To moja wina, że się zabił.
Nie wiem co robić. Nie wiem co czuć. Łzy nieprzerwanie leciały bez wydawania jakichkolwiek dźwięków. Nie trząsłem się, nie dyszałem i również już nie krzyczałem. Jedynie płakałem oglądając miejsce, w którym moja miłość się zabiła.
Mój szczęśliwy, beztroski Louis popełnił samobójstwo. Krzywdził się. Ciął się. Chciał umrzeć. Umarł. Jest martwy.
Louis William Tomlinson nie żyje.

Poprzedni rozdział był przerażający, ale ten jest chyba najgorszy. Jeden z anonimów miał rację już kilka rozdziałów temu, Louis nie żyje, a Harry... co z Harrym przekonacie się w epilogu. UWAGA! Epilog nie jest ostatnim co autorka napisała. Jest druga wersja rozdziału 26 i mam pytanie. Wolicie żebym najpierw przetłumaczyła Epilog i zakończyła smutną wersję czy żebym przetłumaczyła drugą wersję 26 rozdziału? Zależy od Was co pierwsze pojawi się tutaj, czekam na odpowiedzi w komentarzach albo pod naszym hashtagiem #worthlesspl
5000 wyświetleń ♥

Rozdział dwudziesty piąty

- Dziękujemy! Kochamy Was! - krzyknął Niall do tłumu zanim zeszliśmy ze sceny. To był piąty koncert, który daliśmy w tym tygodniu i czułem się po prostu... Nie wiedziałem nawet jak się czułem. Nie czuję. Już nic nie czuję. Mogę usłyszeć wycie w mojej głowie, ale nie mogę poczuć bólu głowy. Mogę powiedzieć kiedy zwymiotuję, ale tego nie czuję. Mogę zobaczyć krew podczas cięcia, ale nie mogę poczuć bólu. Po prostu nie mogę czuć, a to jest gorsze od czucia. Właściwie tęsknię za bólem. Bardzo.
Wiem, że jestem zmęczony, ale tego nie czuję. Wiem kiedy powinienem być głodny, ale tego nie czuję.
Stało się to tak jakby wszystkie uczucia odeszły w noc kiedy Harry i ja rozmawialiśmy. Zniknęły i nie podoba mi się to. Jasne, pierwsze dni były dobre, ale kiedy nie czułem bólu z cieć, załamałem się. Załamałem się i płakałem mocniej niż kiedykolwiek.
Westchnąłem i mogłem dostrzec resztę chłopców - z wyjątkiem Harrego, który znów mnie ignorował - posyłających mi jedynie zmartwione spojrzenia. Próbowałem posłać im udawany uśmiech, ale nie jestem w stanie. Prawie jakbym zapomniał jak się uśmiechać.
Tak jakbym zapomniał jak żyć..
Żyję, ale nie na prawdę. Jestem tutaj, ale jednak mnie nie ma. Słyszę wszystko, ale jakoś to do mnie nie dociera. Widzę wszystko, ale nie mogę tego zrozumieć. Wiem co powinienem czuć, ale tego nie czuję. Jestem martwy, ale nie do końca. Moje ciało nadal jest żywe, ale umysł nie.
To jest połowa drogi tam. Połowa ukończona. Połowa do mojego celu. Nie zostało mi już dużo. Jakoś po prostu to wiem.
Mama się o mnie martwi, chłopacy się martwią, managerowie i fani również. Mogę ich nawet zrozumieć, nie codziennie widzisz Louisa Tomlinsona, gościa, który zawsze się śmiał, żartował i był uśmiechnięty, chodzącego do koła jak duch.
Jedyną rzeczą, która sprawia, że nie jestem duchem, jest fakt, że jestem zupełnym przeciwieństwem. Jestem ciałem bez duszy, kiedy duch jest duszą bez ciała.
Zaczynam to akceptować i staram się o tym nie myśleć. Że się poddam. Wiem, że to zrobię i jest to jedyna rzecz, która trzyma mnie funkcjonującego. Kiedy nadejdzie właściwy czas to się skończy. Proste.
Nie mam zamiaru pisać listu do bliskich, to sprawiłoby tylko, iż wyglądałoby jakbym żałował, a poza tym na prawdę nie mam im nic do powiedzenia. To moja decyzja i nie mogą zrobić lub powiedzieć niczego co zmieniłoby moje zdanie. To już postanowione.
Uważam, że tak po protu powinno być. Nie powinno się planować konkretnego czasu, to po prostu powinien być bieg zdarzeń.
***
Siedziałem w łazience z żyletką w jednej ręce, a drugi nadgarstek miałem cały pocięty i zakrwawiony. Zamiast ciąć w poprzek żył jak zazwyczaj, pociąłem się wzdłuż. Zrobiłem to głębiej niż kiedykolwiek i mogę w obu rękach poczuć pulsującą krew. Krwawi jak cholera, a ja po raz pierwszy od jakiegoś czasu czuję ból
Boli jak... jak... Nie wiem, boli bardziej niż mogę wyrazić to słowami.
Siedziałem na łazienkowej podłodze pięciogwizdkowego hotelu z krwią płynącą po całej podłodze i pokrywającą każdy cal moich rąk. Trząsłem się, a ból sprawiał, że chciałem krzyczeć, ale nie mogłem wydać z siebie żadnego dźwięku. Czułem zimno, a czarne mroczki zaczynały pojawiać się przed moimi oczami. Wiem, że jestem blisko końca, ale nadal nie mogę wziąć w nim udziału.
"Zdecydowaliśmy się zrobić dwie grupy"
"Jesteście gotowi."
"Chciałbym umawiać się z Mary."
"Louis, to jest Caroline. Moja dziewczyna."
"Zwycięzcą jest... ONE DIRECTION!"
"Kocham cię."
"Jesteś bezużyteczny!"
Wspomnienia zaczęły przelatywać przez moją głowę, więc zamknąłem oczy. Moje ciało trzęsło się, a ból objął je całe.
Słyszałem z zewnątrz głosy, ale nie mogłem się na nich skupić. Wszystko było rozmyte. Sądzę, że ktoś zapukał do drzwi, ale nie byłem pewien. Ciemność i chłód otacza mnie ze wszystkich stron i wkrada się w moją skórę. Nie czuję nic więcej niż ból. Nie mogę poczuć krwi na rękach ani podłogi, na której wiem, że siedzę.
Ktoś próbował dostać się do pomieszczenia, ale zamknąłem drzwi. Usłyszałem spanikowany głos, ale nie byłem w stanie zrozumieć co takiego mówił.
Coś jasnego jest blisko mnie i wygląda na ciepłe i bezpieczne. Chcę to poczuć. Wraz ze zbliżaniem się jasności i znikaniem bólu, otworzyły się drzwi. Nie spojrzałem kto to był. Światło właśnie zabierało ze sobą moje ciało. Czułem się jakbym frunął i zanim to wszystko się skończyło mogłem usłyszeć trzy słowa*, które zostały powiedziane gdzieś z dołu.
- Kocham cię - głos powiedział, a ja uśmiechnąłem się jasno kiedy go rozpoznałem.
Też cię kocham, myślę zanim pozwalam sobie na śledzenie światła.

* I love you - nie moja wina, że w tłumaczeniu na polski głupio by brzmiało 'Ja cię kocham' xD

Łzy, wszędzie łzy. Tak bardzo kocham ten rozdział, bo to jest esencja tego ff. Nie myślcie, że jestem jakaś psychiczna, po prostu kocham smuty i kocham płakać przy książkach i ff's. Moja 10'letnia kuzynka siedziała ze mną jak tłumaczyłam i czytała to. Wyspałam się dzisiaj trochę jakby co słoneczka. Pod epilogiem napiszę Was czy będę coś tłumaczyć, a jak to co :) Do jutra i trzymajcie się, nie utonijcie we łzach jak to napisała Agnes kiedyś.

niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział dwudziesty czwarty

#worthlesspl
Louis POV
Czy Harry właśnie próbował się ze mną pogodzić? Nie może być. To niemożliwe. To nawet nie jest prawdopodobne. To tylko utrata krwi sprawiła, że słyszę i widzę rzeczy, które nigdy się nie zdarzą. Myślę, że mogłem odrobinę za głęboko się pociąć i to dzwonienie oraz fakt, że zwymiotowałem wszystko co było w moim żołądku i jeszcze więcej.
Pewnie ból w ręce, ból głowy, palenie w żołądku, zawroty głowy i brak snu sprawiły, że uwierzyłem, iż Harry tam stał. Bo to po prostu nie mogło się stać. Nie stało się i nigdy się nie stanie. Czas aby ruszyć do przodu.
Łatwo jest mi tak myśleć, ale gorzej zrobić. Próbowałem, na prawdę próbowałem. Próbowałem chyba wszystkiego o czym pomyślałem, ale nic nie działa. Prawdopodobnie dlatego, że tak ma być. Harry powinien mnie nienawidzić, ja powinienem mieć depresję, a chłopcy powinni się martwić.
Ale co powinienem zrobić teraz? Teraz, kiedy jestem na dnie? Powinienem wstać i po prostu tak żyć jak robię od dłuższego czasu, powinienem walczyć aby było lepiej czy powinienem się poddać? Poddać się moim myślom aby zakończyć to wszystko. Zrobić to żeby ze sobą skończyć. Odejść bez żalu, bo nic mi już tutaj nie zostało. Powinienem po prostu odejść. Zostawić to życie i wszystkich, którzy mają z nim coś wspólnego. Zostawić Harrego, Zayna, Liama, Nialla, moją rodzinę, fanów, innych przyjaciół i odejść.
To jest prawdopodobnie najlepsza rzecz jaką mogę zrobić. Może nie jest właściwa. Właściwie byłoby walczyć o moje życie, wolność i pokój ze wszystkimi, przyjąć pomoc oferowaną przez przyjaciół i przestać być takim upartym. To jest prawdopodobnie najrozsądniejsze rozwiązanie.
Ale nie czuję się jakbym miał walczyć dłużej. I nie jestem teraz najrozsądniejszy i najbardziej fair. Ta sytuacja nie jest fair! Nie zniosę jej dłużej. Chcę odejść. Chcę  uciec od tego całego bólu i cholernych uczuć! Chcę jedynie być sobą w jakimś spokojnym miejscu.
Usłyszałem pukanie do drzwi. Czego on teraz chce?
- Tak? - Drzwi się otworzyły i Harry niezręcznie w nich stanął.
- Ja... sądzę, że powinniśmy porozmawiać Louis - powiedział na co skinąłem, a on usiadł obok mnie na łóżku. O czym on chce rozmawiać? Możliwe jest żeby tamta scena przed łazienka była prawdziwa? Była prawdziwa, a nie stworzona przez moją wyobraźnię?
- Przepraszam - było jedynym co powiedział i zajęło mi chwilę aby zorientować się, że nie ma zamiaru kontynuować.
- Ja też. - Harry spojrzał na mnie zdezorientowany i lekko zaskoczony.
- Za co przepraszasz? Nie zrobiłeś nic złego.
- Cały czas robię coś źle. Podejmuję złe decyzje. I przepraszam za bycie takim okropnym i pomyłką jako przyjaciel. - Harry spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Nie jesteś nią, nie mów tak - powiedział ostrzegawczym tonem.
- Ale jestem i to wszystko prawda, oboje to wiemy Harry. Ty bardziej niż ktokolwiek inny.
- Na prawdę myślisz, że jesteś okropny i cały czas robisz wszystko źle? I że jesteś pomyłką dla swoich przyjaciół?! - krzyknął Harry i ja spojrzałem w dół na swoje nogi walcząc z chęcią zrobienia nowych cięć. Chcę tylko poczuć ból i zobaczyć krew...
Harry mógłby wyjść zanim moja głowa eksploduje z powodu bólu i piskliwego wycia.
Kiedy nie odpowiadałem Harry westchnął, a ja poczułem na sobie jego palący wzrok. Nie mam zamiaru spojrzeć w górę. Trzymałem się ciasno za nadgarstek.
- Nie możesz tak myśleć. To nie jest to co Louis, którego ja znam by myślał. Louis, którego znam nigdy nie pomyślałby czegoś takiego. Louis, którego znam jest silny. - Louis, którego zna jest silny. Ale ten Louis jest słaby i nie może nic zrobić dobrze. Ten Louis wszystko spieprza, jest okropnym, głupim gejem, który ma depresję i chce się zabić. Ten Louis ma szumy uszne. Ten Louis jest zły. Ten Louis nie ma przyjaciół.
Tym Louisem jestem ja.
- Ale tamten Louis jest w przeszłości. Ten Louis jest mną i nie można nic z tym zrobić - powiedziałem, a Harry pokręcił głową.
- Można zrobić bardzo wiele. I zrobię cokolwiek co pomoże mi przywrócić mojego Louisa, bo wiem, że on nadal tam jest - oznajmił Harry. Przycisnąłem palce do cięć i wypuściłem oddech, którego nawet sobie nie zdawałem sprawy, że wstrzymywałem.
- Rób cokolwiek chcesz, ale nie oczekuj ode mnie zbyt wiele - odpowiedziałem i walczyłem sam ze sobą aby nie sprawić, że moja ręka będzie krwawic dopóki on tu jest.
- Przestań tak brzmieć. Jakbyś się już poddał i nie było więcej nadziei - powiedział Harry, a ja westchnąłem. Dlaczego miałbym brzmieć inaczej? Nie ma już żadnej nadziei, a ja się poddałem. Skończyłem. Już ledwo tu jestem, a niedługo i to się zmieni.
- Może tak brzmię, bo to prawda Harry! Może dlatego, że już tego nie chcę. Myślałeś kiedykolwiek o tym jak się czuję? Wyobrażałeś sobie kiedykolwiek dlaczego taki jestem? Poświęciłeś chociaż minutę żeby o mnie pomyśleć?! I wiem, że jesteś tu nie dlatego, że tego chcesz. Słyszałem twoją rozmowę z chłopakami w samochodzie. Wiem, że wolałbyś mieć tutaj kogoś z nich, bo mógłbyś iść i zrobić cokolwiek zechcesz. Ale możesz to zrobić. Nie potrzebuję, a tym bardziej nie chcę cię tutaj, więc możesz po prostu wyjść i zachowywać się jakby to się nigdy nie zdarzyło. Możesz po prostu odejść i o mnie zapomnieć.
- Przykro mi. Powinienem był się domyślić, że to nie pójdzie zbyt dobrze. Idę zrobić herbatę, chcesz też? - zapytał Harry na co pokręciłem głową. Posłał mi ostatnie spojrzenie zanim wyszedł z pokoju i zamknął drzwi.
Dlaczego jestem taki zawiedziony? To jest to czego chciałem, tak? Chciałem żeby mnie zostawił i po prostu przestał mnie doglądać.
Więc dlaczego czuję się jeszcze gorzej kiedy już go nie ma?

Jeśli w jakikolwiek sposób zjebałam tłumaczenie tego rozdziału to proszę, nie fatygujcie się nawet żeby zwracać mi na to uwagę, bo jestem tego świadoma. Nie spałam od 32 godzin i sama się sobie dziwię, że dałam radę go przetłumaczyć i sprawdzić, ale nie zbyt dużo z niego rozumiem. Nie zapowiada się również żebym dzisiaj w nocy spała, więc sprawdzę go jakoś po jutrze czy coś takiego i tak samo jutrzejszy rozdział, który znów pojawi się pod wieczór. I jakby w ogóle przyszło Wam na myśl się o mnie martwić to nie ma o co, po prostu jestem u kuzynki i młoda nie daje mi spać i dzięki niej też nie mam czasu na tłumaczenie, ale jutro wracam do domu :)
A co do rozdziału to jak go czytałam, przez cały czas miałam tą cholerną nadzieję.
Autorka napisała pod rozdziałem, że niesie smutne wieści. Worthless niedługo się kończy,  do końca zostały dwa rozdziały i epilog.

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział dwudziesty trzeci

Harry's POV
Powinienem czy nie powinienem? Chłopcy powiedzieli, że tak, ale nie jestem pewien. On nie chce mnie nawet widzieć. Więc mam zawieść chłopaków i zostawić Lousia samego? Czy... powinienem zrobić to chłopcy powiedzieli i pomóc Louisowi? To pewnie nie wyjdzie, ale warto spróbować.
Chłopak jest od dłuższej chwili w łazience i właściwie się o niego martwię. Co może robić tak długo? Jestem całkowicie pewien, że nie robił niczego... niegrzecznego... więc co może robić? Nie słyszałem też prysznica...
Nie powinienem być taką cipą i zapukać po prostu w te cholerne drzwi. On jest moim najlepszym przyjacielem. Czego się boję? Boże, jestem po prostu niedorzeczny, muszę jedynie zapukać do drzwi! Podnieść rękę i zapukać! Jak trudne to może być?
Kiedy właśnie miałem zapukać drzwi się otworzyły, a zza nich wyszedł blady Louis. I kiedy mówię blady, mam na myśli blady. Jak trup. I jeśli to możliwe, zbladł jeszcze bardziej kiedy mnie zobaczył.
- Oh... um jak długo tu stoisz? - zapytał ciszej niż szeptem. Jego oczy mają kolor lodowego błękitu i sa pozbawione życia. Dziwnie jest widzieć Louisa takiego. Zawsze był szczęśliwy. To się stało kiedy... kiedy zmieniłem się w stosunku do niego. To moja wina, że taki jest. Taki mały, cichy i przybity.
Złamałem go. Złamałem idealną, dobrą osobę. Mojego najlepszego przyjaciela. Myślałem wtedy tylko o sobie, a nie pomyślałem o tym jak Louis się czuje.
- Przez chwilę... Ja um... chłopcy i ja zdecydowaliśmy, że... um więc chcemy... um... chcemy ci pomóc Lou - powiedziałem i potarłem kark.
- Oh, um... pomóc mi?
- Tak, pomóc ci. Wszyscy wiemy, że jesteś w pewnym sensie nie w formie i tak jakby um... chcemy żeby znowu było z tobą wszystko okej - odpowiedziałem, a oczy Louisa z ciemniały. Jego twarz jest taka blada, a oczy pozbawione życia, ciemne i lekko zaczerwienione prawdopodobnie od braku snu. Nie rozumiem jak mogłem tego wcześniej nie zauważyć, jak załamany na prawdę jest. Jak jego oczy mają matowy odcień w porównaniu z ich zwyczajną niebieskością. Jaki stał się chudy jakby nie jadł przez tydzień. Jak jego skóra straciła złoty kolor i zmieniła się w blado-szarą. Jak jego uśmiech był udawany, nie był ani szczęśliwy ani jasny. Jak mogłem być takim ignorantem żeby tego nie zauważyć?
- Wszystko ze mną okej, nie potrzebuję pomocy żadnego z was. Zrozum to. Mogę się sam o siebie zatroszczyć. Jestem z nas najstarszy i wiem co mam robić - warknął Louis. Złość zaczęła gotować się w moich żyłach.
- Do cholery jasnej! Pozwól sobie pomóc zamiast grać jak małe dziecko! Dorośnij i pozwól sobie pomóc! Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, możesz nam ufać Louis! - w połowie krzyczałem, więc chłopak się odsunął.
- Ale nie mogę! Nie ufam ci Harry, już nie - wyszeptał ostatnią część. Nie ufa mi. Louis mi nie ufa. Mój najlepszy przyjaciel mi nie ufa. 
- Dlaczego nie? Co się zmieniło? - krzyknąłem znając już odpowiedź, ale chciałem usłyszeć to od niego. 'Ty się zmieniłeś Harry. Stałeś się totalnym idiotą i dlatego ci nie ufam' powinien powiedzieć. Louis spojrzał na mnie tymi swoimi smutnymi niebieskimi oczami.
- My. My się zmieniliśmy. Już nie jesteśmy tacy sami Harry. Wszyscy mogą to potwierdzić, chłopacy wiedzą, moja rodzina, fani i my też to wiemy Harry. Wiem, ze to wiesz, po prostu nie chcesz żeby to do ciebie dotarło. Ale ja to wiem, widzę to, czuję i żyję tym. Żyję tym każdego dnia Harry.
- Znów możemy się zmienić! Możemy się cofnąć i sprawić, że wszystko znów będzie idealne! Możemy być sobą Louis, zaufaj mi - powiedziałem i zauważyłem łzy budujące się w jego oczach.
- Nie - było jego jedyną odpowiedzią zanim poszedł na górę do swojego pokoju i zamknął drzwi. Zostawił mnie  i zabrał ze sobą moją nadzieję i moje serce.
To wszystko moja wina.

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział dwudziesty drugi

Notka na dole obowiązkowa!
Siedzieliśmy w samochodzie, jechaliśmy do domu po próbach do trasy Take Me Home, która miała zacząć się w tym tygodniu. Byłem zmęczony, a reszta chłopaków gadała gwarnie. Dzwonienie w uszach było głośne, skupiałem się na radiu grającym cicho gdzieś w tle. Westchnąłem, oparłem głowę o okno i zamknąłem oczy.- Więc z Louisem jest lepiej? - zapytał Liam reszty chłopaków kilka minut później. Trzymałem oczy zamknięte. Pewnie myślą, że zasnąłęm.
- Um, na pewno mu się nie pogorszyło. Przynajmniej tak mi się wydaje, nadal nic nie je rano, ale piję filiżankę herbaty każdego poranka - odpowiedział Harry. Często o mnie rozmawiają za moimi plecami? Nawet jeśli po prostu o moim zdrowiu? Może o innych rzeczach też gadają. Może kiedy nie ma mnie w pobliżu rozmawiają o tym jak zły jestem. Może wszyscy mnie nienawidzą. Dzwonienie zmieniło się w piskliwy dźwięk, więc mocno przygryzłem wargę starając się myśleć o czymś innym.
Na prawdę potrzebuję cięcia. Muszę. Po protu coś w środku mnie mówi żebym to zrobił. Ale nie mogę teraz, sprawia to tylko, że staję się niespokojny. A niepokój jest najtrudniejszy do zniesienia. Bolał mnie żołądek i musiałem walczyć aby nie zwrócić lunchu, który zjadłem.
- Tak, ale wszyscy widzieliśmy jedzenie, które zjadł na lunch. Niewystarczające aby usatysfakcjonować kogoś w jego wieku i jego rozmiarów. Musi być głodny - powiedział Niall, a ja poczułem się źle. Oni są moimi tak zwanymi przyjaciółmi, nie mogę liczyć na nich już nigdy więcej. Kto chciałby przyjaciela, który nie je i sprawia, że się martwisz. Niall ma rację, powinienem być głodny, ale nie jestem. Po prostu czuję się chory, w szczególności w poruszającym się samochodzie. Ale nie możemy już być daleko od domu. 
Moje jedzenie w tym tygodniu było okropne. Prawie wszystko co zjadłem było w małych porcjach, a większość z nich po chwili zwracałem. Straciłem na wadze i jestem zmęczony bardziej niż kiedykolwiek. To nie tak, że chcę chudnąć, to się po prostu dzieje. Nie z mojej winy, ale nie mogę tego powstrzymać.
- Powinniśmy wysłać go do doktora, nie może w ten sposób egzystować na trasie - powiedział Zayn, a ja zacząłem w środku panikować. Nie mogę iść do lekarza. Nie ma nawet takiej możliwości! Muszę wrócić do zdrowia o własnych siłach. Muszę się naprawić, nie potrzebuję niczyjej pomocy. Jestem dorosłym mężczyzną i mogę znieść lekką depresję i szumy uszne! Mogę przejść przez to sam. Muszę.
- Nie sądzę żeby się na to zgodził. Wiecie, wszyscy znamy Louisa. Nie jest tym typem, który narzeka i nie będzie też chciał żeby lekarz się nim zajął - uświadomił im Harry, a ja nigdy nie byłem mu bardziej wdzięczny. Mój żołądek płonął, ale starałem się to ignorować. Wycie nabrało na sile, a ból głowy powrócił.
- Prawda, ale on nie może się tak zachowywać. - Świetnie, teraz nadchodzi 'Louis', który nie jest wystarczająco w formie aby dopasować się do słownego boybanu, nie jest on też wystarczająco dobry. Powinniśmy po prostu pojechać bez niego. Ale Liam kontynuował. - Musimy mu pomóc. Harry, jesteś jego najbliższym przyjacielem, zauważyliśmy między wami pewien dystans ostatnio, ale on cię potrzebuje i wiem też, że ty potrzebujesz jego. Wiem, że ciężko jest widzieć twojego przyjaciela przybitego, ale on nie wyzdrowieje jeśli nie pokażemy mu, że jesteśmy tutaj dla niego.
- Wiem o tym Li, ale nie sądzę żeby Louis był zadowolony jeśli to ja będę tym, który będzie próbował mu pomóc. Nie mieliśmy ostatnio najlepszych stosunków...
- Więc musisz to zmienić! Kochacie się nawzajem i widać, że to obu z was krzywdzi. Nie wiem co się stało, ale wiem, że się kochacie, nie wiem w jaki sposób, ale jestem tego pewien. Dla mnie i reszty chłopaków to jest w porządku jeśli macie względem siebie jakieś głębsze uczucia. Wiem, że cokolwiek czujesz do Louisa, on to samo czuje do ciebie. - On wie! Wie, że kocham Harrego i... Harry kocha mnie? Ale w jaki sposób? Nie teraz. Nie może. Nie po tym wszystkim.
- Oskarżasz mnie o bycie gejem? - sapnął Harry, a ja poczułem jakby moje serce się  łamało. Powiedział to z takim niesmakiem. Wycie zmieniło się w głośniejsze i wyższe niż kiedykolwiek, ugryzłem się w wargę tak mocno, że mogłem poczuć smak krwi.
- Nie Harry. Liam po prostu powiedział, że ty i Louis jesteście specyficzni i nie powinieneś tego odrzucać - powiedział Niall, a zaraz potem dało się usłyszeć westchnienie Harrego.
- Okej - było ostatnią odpowiedzią Harrego do końca jazdy.
To źle być gejem? Jasne, że tak! To nie jest normalne. Coś musi być ze mną nie tak. Jestem zły, obrzydliwy, dziwny, okropny, głupi, przybity i mam złamane serce, którego nie da się uleczyć.
Możesz zabandażować wszystkie szkody, ale nigdy nie uleczysz złamanego serca.

Rozdział pod pewnym względem piękny i cudowny, ale reakcja Harrego na słowa Li<<<< Wszyscy i tak przecież wiemy, że Hazz kocha Lou i nie ma co zaprzeczać gnojek. 
I tak się zastanawiam co się stało z Waszym komentowaniem . Jak nie napiszę, że ileś komentarzy to następny rozdział to jest mniej niż 10, a jak dam 'limit' to od razu jest dwa razy więcej. Skoro tak to dzisiaj Was zostawiam z 'limitem' 20 komentarzy - następny rozdział, 25 - rozdział jeszcze dzisiaj. Wasz wybór.
A i co do hashtagu, dużo osób było za, a jest pod nim chyba pięć tweetów, w tym dwa moje... Jakby ktoś nie zauważył to hashtag jest #worthlesspl a jak go nie chcecie to wystarczy napisać, że wyjebane.