wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział dwudziesty piąty

- Dziękujemy! Kochamy Was! - krzyknął Niall do tłumu zanim zeszliśmy ze sceny. To był piąty koncert, który daliśmy w tym tygodniu i czułem się po prostu... Nie wiedziałem nawet jak się czułem. Nie czuję. Już nic nie czuję. Mogę usłyszeć wycie w mojej głowie, ale nie mogę poczuć bólu głowy. Mogę powiedzieć kiedy zwymiotuję, ale tego nie czuję. Mogę zobaczyć krew podczas cięcia, ale nie mogę poczuć bólu. Po prostu nie mogę czuć, a to jest gorsze od czucia. Właściwie tęsknię za bólem. Bardzo.
Wiem, że jestem zmęczony, ale tego nie czuję. Wiem kiedy powinienem być głodny, ale tego nie czuję.
Stało się to tak jakby wszystkie uczucia odeszły w noc kiedy Harry i ja rozmawialiśmy. Zniknęły i nie podoba mi się to. Jasne, pierwsze dni były dobre, ale kiedy nie czułem bólu z cieć, załamałem się. Załamałem się i płakałem mocniej niż kiedykolwiek.
Westchnąłem i mogłem dostrzec resztę chłopców - z wyjątkiem Harrego, który znów mnie ignorował - posyłających mi jedynie zmartwione spojrzenia. Próbowałem posłać im udawany uśmiech, ale nie jestem w stanie. Prawie jakbym zapomniał jak się uśmiechać.
Tak jakbym zapomniał jak żyć..
Żyję, ale nie na prawdę. Jestem tutaj, ale jednak mnie nie ma. Słyszę wszystko, ale jakoś to do mnie nie dociera. Widzę wszystko, ale nie mogę tego zrozumieć. Wiem co powinienem czuć, ale tego nie czuję. Jestem martwy, ale nie do końca. Moje ciało nadal jest żywe, ale umysł nie.
To jest połowa drogi tam. Połowa ukończona. Połowa do mojego celu. Nie zostało mi już dużo. Jakoś po prostu to wiem.
Mama się o mnie martwi, chłopacy się martwią, managerowie i fani również. Mogę ich nawet zrozumieć, nie codziennie widzisz Louisa Tomlinsona, gościa, który zawsze się śmiał, żartował i był uśmiechnięty, chodzącego do koła jak duch.
Jedyną rzeczą, która sprawia, że nie jestem duchem, jest fakt, że jestem zupełnym przeciwieństwem. Jestem ciałem bez duszy, kiedy duch jest duszą bez ciała.
Zaczynam to akceptować i staram się o tym nie myśleć. Że się poddam. Wiem, że to zrobię i jest to jedyna rzecz, która trzyma mnie funkcjonującego. Kiedy nadejdzie właściwy czas to się skończy. Proste.
Nie mam zamiaru pisać listu do bliskich, to sprawiłoby tylko, iż wyglądałoby jakbym żałował, a poza tym na prawdę nie mam im nic do powiedzenia. To moja decyzja i nie mogą zrobić lub powiedzieć niczego co zmieniłoby moje zdanie. To już postanowione.
Uważam, że tak po protu powinno być. Nie powinno się planować konkretnego czasu, to po prostu powinien być bieg zdarzeń.
***
Siedziałem w łazience z żyletką w jednej ręce, a drugi nadgarstek miałem cały pocięty i zakrwawiony. Zamiast ciąć w poprzek żył jak zazwyczaj, pociąłem się wzdłuż. Zrobiłem to głębiej niż kiedykolwiek i mogę w obu rękach poczuć pulsującą krew. Krwawi jak cholera, a ja po raz pierwszy od jakiegoś czasu czuję ból
Boli jak... jak... Nie wiem, boli bardziej niż mogę wyrazić to słowami.
Siedziałem na łazienkowej podłodze pięciogwizdkowego hotelu z krwią płynącą po całej podłodze i pokrywającą każdy cal moich rąk. Trząsłem się, a ból sprawiał, że chciałem krzyczeć, ale nie mogłem wydać z siebie żadnego dźwięku. Czułem zimno, a czarne mroczki zaczynały pojawiać się przed moimi oczami. Wiem, że jestem blisko końca, ale nadal nie mogę wziąć w nim udziału.
"Zdecydowaliśmy się zrobić dwie grupy"
"Jesteście gotowi."
"Chciałbym umawiać się z Mary."
"Louis, to jest Caroline. Moja dziewczyna."
"Zwycięzcą jest... ONE DIRECTION!"
"Kocham cię."
"Jesteś bezużyteczny!"
Wspomnienia zaczęły przelatywać przez moją głowę, więc zamknąłem oczy. Moje ciało trzęsło się, a ból objął je całe.
Słyszałem z zewnątrz głosy, ale nie mogłem się na nich skupić. Wszystko było rozmyte. Sądzę, że ktoś zapukał do drzwi, ale nie byłem pewien. Ciemność i chłód otacza mnie ze wszystkich stron i wkrada się w moją skórę. Nie czuję nic więcej niż ból. Nie mogę poczuć krwi na rękach ani podłogi, na której wiem, że siedzę.
Ktoś próbował dostać się do pomieszczenia, ale zamknąłem drzwi. Usłyszałem spanikowany głos, ale nie byłem w stanie zrozumieć co takiego mówił.
Coś jasnego jest blisko mnie i wygląda na ciepłe i bezpieczne. Chcę to poczuć. Wraz ze zbliżaniem się jasności i znikaniem bólu, otworzyły się drzwi. Nie spojrzałem kto to był. Światło właśnie zabierało ze sobą moje ciało. Czułem się jakbym frunął i zanim to wszystko się skończyło mogłem usłyszeć trzy słowa*, które zostały powiedziane gdzieś z dołu.
- Kocham cię - głos powiedział, a ja uśmiechnąłem się jasno kiedy go rozpoznałem.
Też cię kocham, myślę zanim pozwalam sobie na śledzenie światła.

* I love you - nie moja wina, że w tłumaczeniu na polski głupio by brzmiało 'Ja cię kocham' xD

Łzy, wszędzie łzy. Tak bardzo kocham ten rozdział, bo to jest esencja tego ff. Nie myślcie, że jestem jakaś psychiczna, po prostu kocham smuty i kocham płakać przy książkach i ff's. Moja 10'letnia kuzynka siedziała ze mną jak tłumaczyłam i czytała to. Wyspałam się dzisiaj trochę jakby co słoneczka. Pod epilogiem napiszę Was czy będę coś tłumaczyć, a jak to co :) Do jutra i trzymajcie się, nie utonijcie we łzach jak to napisała Agnes kiedyś.

14 komentarzy:

  1. Harry przyznał się, że kocha Louisa snbajabsj Ale coś czuje, że za późno :cc Rycze! Ja nie chcę, żeby to tak się zakończyło :c @rock_mee_zayn

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, Harry nie uważasz, że ciut za późno to powiedziałeś? Ryczę, ryczę przy tym rozdziale. Kocham go, kocham całe to ff ❤ Do następnego xx
    @Imperio_Bitches

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje łzy są wszędzie. Taki emocjonalny rozdział już od samego początku.
    Harry, nie mogłeś wcześniej tego powiedzieć?! Teraz już jest za późno :(
    Rozdział cudny, mimo, że taki smutny.
    Pozdrawiam!
    @18ladya

    OdpowiedzUsuń
  5. TAK, TONE W ŁZACH !!! :"(

    OdpowiedzUsuń
  6. Że co? O boże lou słońce dlaczego? Płacze i nie mogę przestać, haz czemu nie powiedziałeś tych dwóch durnych słow wcześniej? Moze lou by sie nie poddał? Może. To 'kocham cię' wiele dla lou znaczyło, dla niego było jak pożegnanie, dla haz jak ostatni akt desperacji. Cudowny rozdział jak kazdy, no i smutny, pełny uczuć. Mamy cos wspólnego słońce :) @dianaseth

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam pojęcia co napisać.. moze WOOW, tak to chyba dobre określenie tego rozdziału! Po prostu płaczę i nie mogę przestać :'c Idę się wyżyć na #worthlesspl to bye x
    Twoja @LStylinsonforev

    OdpowiedzUsuń
  8. Za dużo łez, za dużo!

    @inginiaxoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytalam to juz w orginale ale nic prawie nie zrozumialam ahahhah
    jeju tak chusteczki sie przydaly bozeee sfwiiwsswn / @heref0tniall

    OdpowiedzUsuń
  10. omg. louis niemoże.. no wiesz. a harry troche za późno z tymi wyznaniami, ale oby pomogły. lepiej późno niż wcale he?

    OdpowiedzUsuń
  11. Żegnaj Louis....
    Tak jak napisałam pod wcześniejszym rozdziałem : on umrze Harry będzie miał depresję i też umrze
    Nie mam już w sobie ani jednej łzy wszystko wypłakałam :* :'(

    OdpowiedzUsuń
  12. czy co jest ze mną nie tak, skoro się nie popłakałam? ;-;
    boże, czy Louis serio musi umierać, żeby do Harrego w końcu dotarło, że go kocha?! -.-' on jest idiotą, czy idiotą?
    w sumie są teraz dwa scenariusze: albo Harry uratuje Lou, biorąc go do szpitala, albo Lou umrze w rękach Harrego... no chyba, że jest jakaś inna opcja, ale moim zdaniem te są najbardziej prawdopodobne.. (pewnie i tak będzie co innego xd)
    cieszę się, że się wyspałaś :3 boże jestem ciekawa jak twoja kuzynka to odebrała xD
    //@ShipperMonte

    OdpowiedzUsuń