wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział dwudziesty szósty

Harry's POV 
Kiedy Louis szedł do łazienki już wiedziałem, że coś jest nie tak. Mogłem zobaczyć to w jego twarzy, a ta wyglądała po prostu źle. Coś jest na prawdę nie tak. Kiedy Louis był w łazience przez niemal godzinę zdecydowałem się tam pójść i sprawdzić co z nim.
Drzwi były zamknięte, a ja pukałem, ale kiedy nie uzyskałem żadnej odpowiedzi ani nie mogłem usłyszeć ze środka żadnego dźwięku, zacząłem w środku panikować.
Krzyknąłem głosem przepełnionym emocjami żeby otworzył drzwi. To przerażające. Jeszcze nigdy w życiu nie byłem tak przestraszony. Jestem przerażony i czuję coś, co nie może wróżyć nic dobrego. Wbiegłem do sypialni, którą zajmowaliśmy podczas wizyty w hotelu i wziąłem ze sobą małą monetę. Spróbowałem nią otworzyć drzwi, ale moje ręce się trzęsły, a po twarzy spływały łzy. Jestem tak cholernie przerażony.
Kiedy drzwi wreszcie się otworzyły, wbiegłem do środka i krzyknąłem kiedy go zobaczyłem. Louis. Siedział tam na podłodze, bez życia, z żyletką przed sobą i krwią spływającą z cięć na jego rękach. Miał na wpół otwarte oczy i szeroko otwarte usta. Był blady. Podbiegłem szybko sprawdzić jego puls.
Trzęsącymi się rękami i z paniką ogarniającą moje ciało szukałem pulsu. Ale nie mogłem go znaleźć. Wypuściłem drżący oddech zanim spróbowałem ponownie. I jeszcze raz. Ale nie znalazłem go.
- Kocham cię, Louis. Proszę wróć! Nie zostawiaj mnie! Wróć do mnie! Louis!
Nie ruszał się, a ja płakałem tak strasznie. Przyjrzałem się jego białej twarzy i zobaczyłem, że jego oczy były teraz całkiem zamknięte, a na ustach gościł mały uśmiech.
Nie rusza się. Nie oddycha. Nie żyje.
Krzyknąłem i szybko usłyszałem prędkie kroki zbliżające się do łazienki. Usiadłem tam, obok mojego teraz martwego przyjaciela, miłości mojego życia, płakałem i krzyczałem. W końcu Liam, Niall, Zayn i Paul oraz inny mężczyzna, którego imienia zapomniałem wbiegli do środka, usłyszałem jak wciągali powietrze kiedy zobaczyli mnie i Louisa na podłodze.
Słyszałem, że jeden z nich krzyczał, ktoś płakał, a jeszcze ktoś inny dzwonił na pogotowie. Ale już jest za późno.
Louis nie żyje i nie można już nic zrobić aby go uratować. Zniknął. Mój najlepszy przyjaciel nie żyje. Mój najlepszy przyjaciel popełnił samobójstwo. Jestem zakochany w moim martwym najlepszym przyjacielu.
Louis zginął i zabrał ze sobą część mnie.
Kilka minut lub godzin później, nie byłem w stanie stwierdzić, mężczyźni w uniformach wbiegli do łazienki. Zabrali mnie od Louisa. Zabrali go. On mnie zostawił. Louis mnie zostawił. On mnie do kurwy zostawił.
On zginął. Louis nie żyje.
Nie ważne ile razy o tym myślę nadal nie mogę w to uwierzyć. Louis nie może być martwy. On nie... on nie mógł mnie zostawić. Nie powinien. Ale zrobił to. Zostawił mnie. On nie żyje. Nie ma go.
Mężczyźni posłali nam współczujące spojrzenia zanim z Louisem opuścili pokój.
Nie zauważyłem nawet, że ktoś mnie trzymał albo że stałem dopóki kolana się pode mną nie ugięły i nie upadłem na podłogę. Nie byłem świadom czegokolwiek co działo się w okół mnie kiedy krzyczałem i płakałem. Ale nic co zrobię nie przywróci Louisa. On zniknął i nigdy nie wróci.
Po chwili zobaczyłem Nialla leżącego na podłodze i płaczącego z Liamem trzymającym go i trzęsącym się, co sprawiło, że byłem pewien, iż on również płakał. Zayn stał z bezimiennym i płakał boleśnie.
Spojrzałem w miejsce gdzie wcześniej był Louis, ale teraz była tam jedynie krew. Miałem krew na rękach przez szukanie jego pulsu. Mam na rękach krew Louisa. I to w więcej niż jednym znaczeniu. To moja wina, że się zabił.
Nie wiem co robić. Nie wiem co czuć. Łzy nieprzerwanie leciały bez wydawania jakichkolwiek dźwięków. Nie trząsłem się, nie dyszałem i również już nie krzyczałem. Jedynie płakałem oglądając miejsce, w którym moja miłość się zabiła.
Mój szczęśliwy, beztroski Louis popełnił samobójstwo. Krzywdził się. Ciął się. Chciał umrzeć. Umarł. Jest martwy.
Louis William Tomlinson nie żyje.

Poprzedni rozdział był przerażający, ale ten jest chyba najgorszy. Jeden z anonimów miał rację już kilka rozdziałów temu, Louis nie żyje, a Harry... co z Harrym przekonacie się w epilogu. UWAGA! Epilog nie jest ostatnim co autorka napisała. Jest druga wersja rozdziału 26 i mam pytanie. Wolicie żebym najpierw przetłumaczyła Epilog i zakończyła smutną wersję czy żebym przetłumaczyła drugą wersję 26 rozdziału? Zależy od Was co pierwsze pojawi się tutaj, czekam na odpowiedzi w komentarzach albo pod naszym hashtagiem #worthlesspl
5000 wyświetleń ♥

15 komentarzy:

  1. To nie jest prawda że Louis nie żyja, co nie? To nie jest prawda! Ja w to nie wierzę! Błagam on zyje! Jeszcze odczuwam skutki poprzedniego rozdziału a jeszcze ten.. matko ;cc
    @LStylinsonforev

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg ! :"( Ja bym wolała najpierw epilog (:

    OdpowiedzUsuń
  3. czyli spełniła się ta druga opcja... boże mam jednak nadzieję, że to nie jest prawda... to nie... to nie może być prawda... ale wiesz co jest najgorsze? ja wciąż nie płaczę... i nieważne jak bardziej bym chciała.. nie mogę...
    ps. wolałabym najpierw drugą wersję 26., proszę
    //@ShipperMonte

    OdpowiedzUsuń
  4. najpierw 26 rozdział ten inny czy coś haha. jezu louis umarł *odpukać pfu pfu pfu* a harry jejciu biedaczek. a może on jednak żyje? może udało się go uratować? matko no

    OdpowiedzUsuń
  5. daj najpierw 26 :))
    @mybiebsharr

    OdpowiedzUsuń
  6. ja........................ kurwa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja...to... kurwa. Najpierw epilog, epilog jest piękny czytałam go♥
    @Imperio_Bitches

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja rycze kurwa znowu rycze /karolciasel

    OdpowiedzUsuń
  9. Najpierw epilog ;_;

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzisz mam racje nie żyje przygotowałam się na to ale i tak uderzyły mną emocje
    Najpierw wolałabym tą drugą część
    @2002_dosia

    OdpowiedzUsuń
  11. RYCZĘ ;---------------;
    NAJPIERW DRUGA WERSJA 26 :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Najpierw rozdział 26

    OdpowiedzUsuń
  13. wiem, że nie komentowałam tego od początku, ale teraz, w tym jednym komentarzu chciałabym opisać wszystkie swoje odczucia
    harry jest strasznym chujem i mam w dupie jego przeszłość
    a louis to taki mały aniołek, który jest hm ofiarą? nie wiem jak to określić
    przez cały czas, kiedy to czytałam, byłam po prostu wrakiem, chociaż tego nie było widać
    w tym rozdziale nie spodziewałam się niczego innego, niż śmierci louisa, to naprawdę było do przewidzenia
    teraz topię się we własnych łzach, no ale
    jestem bardzo wrażliwą osobą i ten fanfic jest tak trochę zabójcą moich emocji, ale jest tego wart
    cóż, sama nie wiem czego chciałabym bardziej, innej wersji tego rozdziału, czy epilogu, decyzję pozostawiam tobie, ponieważ ja zadowolę się czymkolwiek
    @romancinglarry

    OdpowiedzUsuń
  14. I pomyśleć, że cały czas liczyłam na jakieś dobre zakończenie...Rycze.

    OdpowiedzUsuń